Kaszuby
Kaszuby
Najbardziej urokliwym zakątkiem Polski są Kaszuby
Magią tego trenu jest piękno wyjątkowych krajobrazów,
Tajemnice tej ziemi i jej osobliwość, kultura, własny język,
bogata tradycja oraz przyroda są specyfiką tego regionu
Halina Rogińska
Kaszuby, mówią o tej krainie od dawna: Szwajcaria Kaszubska. A „od zawsze” przecież wiadomo, że dwa pojęcia geograficzne – Szwajcaria i Paryż – przejmowane są chętnie przez rozmaite kraje i miasta z racji prawdziwego lub rzekomego podobieństwa. I to właśnie stało się z Kaszubami. Góry (tutaj raczej górki ) i jeziora (tu – z wyjątkiem może Wdzydzów – raczej małe lub średnie akweny wodne ) upoważniły kogoś przed wiekami do przywołania szwajcarskiego powinowactwa. Pod jednym względem jest to paralela prawdziwa: Kaszuby odznaczają się wielką urodą krajobrazu, urozmaiconego dodatkowo różnorodnymi zabytkami – zamkami, kościołami, klasztorami.
Ziemia kaszubska również w okresie międzywojennym należała do Polski. Od stuleci opodal gdzieś przebiegała granica krzyżacka, pruska, niemiecka, lecz przecież tu niezachwianie trwała Polska. Co ciekawe, w tych okolicach nie budowano twierdz, przez gęste bory i głębokie wody nie po drodze też było kupieckim szlakom. Żyli tu więc Kaszubi trochę jakby w izolacji, pozostawieni swojej mowie i kulturze, swoim obyczajom, ludom Gotów być może korzeniami sięgającym.
Kraj to więc inny, niezwykły – a sami Kaszubi? Na to pytanie próbowali odpowiadać liczni uczeni, dostrzegający odmienność półmilionowej grupy mieszkańców tego obszaru, ich osobliwy folklor, dialekt, zwyczaje. Istnieje teza, że mowa Kaszubów to język przejściowy między polskim a wymarłymi językami Ranów, Obodrytów, Drzewian; uczeni przypisują ich po prostu do lechickiej grupy lingwistycznej. Tak czy inaczej, Kaszubów trudno zrozumieć. Nie tylko słowa mają odrębne (stąd słowniki polsko – kaszubskie ), ale zdumiewają archaicznym sposobem akcentowania.
Kaszubi dumni są z własnej mowy, ale uważają się powszechnie za Polaków. Bo przecież „Nie ma kaszub bez Poloni, a bez Kaszub Polsci”, jak w dedykacji dla Józefa Ignacego Kraszewskiego pisał Hieronim Derdowski, poeta kaszubski. Swego rodzaju skansenem jest więc kaszubski język w którym ukazują się książki, nawet Nowy Testament – innych skansenów kulturowych między Puckiem i Wejherowem a Puszczą Tucholską jest co nie miara.
Do sztandarowych obiektów należy Kaszubski Park Etnograficzny we Wdzydzach Kiszewskich, gdzie podziwiać można sztukę garncarstwa, bursztyniarstwa, ludowe hafty, niezwykłe atrakcje sztuki i rzemiosła, i w ogóle – oddychać kaszubską atmosferą. Niedaleko stoją trzy zamki – w Bytowie, Łapalicach i Kiszewie. Na szczególną uwagę zasługuje gotyckie zamczysko krzyżackie w Bytowie, gdzie ponoć straszy, po komnatach snują się dawni rycerze i słychać szczęk broni. Wokół zamku widać resztki fosy i fortyfikacji, a na wąskich uliczkach miasta panuje iście średniowieczna atmosfera. Są dwa stare kościoły: świętej Katarzyny i świętego Jerzego, jest XIX-wieczny most kolejowy z ozdobnymi herbami, przez który nie przejechał żaden pociąg, bo po zbudowaniu przeprawy przez rzeczkę przesunięto trasę trochę na południe.
Nieopodal Bytowa warto odwiedzić Węsiory, a tam jedną z najstarszych budowli na ziemiach polskich: zespół kultowy Gotów z I wieku n. e. Nad brzegami pięknego Jeziora Długiego oglądać można kamienne kręgi i tajemnicze kurhany. Łapalice promują zaś odwiedzenie kuriozum architektonicznego – pewien ambitny rzemieślnik z Gdańska postanowił wznieść potężny zamek z dwunastoma basztami, który sam zaprojektował. Budowę rozpoczął w roku ... 1979, ale po kilkunastu latach, z powodu kłopotów finansowych, musiał przerwać swoje wielkie dzieło. Została na razie nieco zabawna półruina.
No i wreszcie Kartuzy, nieoficjalna stolica Kaszubów. Tam zaś – XIV-wieczna kolegiata o przypominającym trumnę miedzianym dachu. To świadomy pomysł architektoniczny – na wypadek, gdyby komuś umknęło, że – memento mori. Jesteśmy bądź co bądź w mieście zakonu świątobliwych kartuzów, którzy ze śmiercią zawsze za pan brat byli. Jeszcze Chmielno, Brodnica, Wieżyca i miejsc innych wiele.
O tym, że ta kraina różni się od reszty Polski, można przekonać się na każdym kroku. Podobno nawet w Liceum Kaszubskim w Brusach, gdzie uczniowie zdają maturę w języku Pomorzan, główną używką nie jest jakaśtam dziwaczna koka czy marihuana, lecz wspaniała polska tabaka, którą do dziś zażywają Kaszubi, kichając później na wszystkie przeciwności losu. Przeciwności nie brakowało. Ale „Nigde do zgube nie przyńdą Kaszube” – zapewniał w końcu XIX wieku cytowany już kaszubski poeta Hieronim Derdowski – i nie pomylił się.
źródło: Kaszuby, Joanna Kułakowska – Lis, Wydawnictwo BOSZ, Olszanica 2002